Zawsze, gdy mamy do wykonania jakieś zadanie możemy wybierać dwie drogi postępowania. Pierwszą, która prowadzi nas do jego rozwiązania pomimo trudności i przeszkód jakie napotykamy lub drugą, nastawioną na znalezienie pierwszego lepszego powodu/trudności , na które możemy zwalić przyczynę jego niezrealizowania.
Oczywistym jest, że pierwsza z dróg jest tą trudniejszą i wymagającą od nas więcej wysiłku. Jednak podążanie nią daje więcej satysfakcji oraz pozwala zdobywać nowe doświadczenia. Niejednokrotnie uczy nas również kompromisów oraz elastycznego podejścia do zadania. Droga druga, oznacza skoncentrowanie się na poszukiwaniu dziury w całym i gdy tylko ją znajdziemy przejściu w stan całkowitej bierności. Może ona mówić o tym, że danej osobie nie zależy na realizacji tego zadania lub o tym, że z jakiegoś względu dana osoba świadomie, lub nie, torpeduje szanse na osiągnięcie zamierzonego celu. Coach w czasie pracy ze swoim klientem, zawsze dąży do poznania faktycznego nastawienia klienta do danej sprawy. Stąd często pyta o to:
- jak ważna dla klienta jest dana sprawa w skali od 1 do 10?
- ile mam energii na jej rozwiązanie w skali od 1 do 10?
- czego już próbował w tej sprawie?
To ostatnie z pytań bywa, dla niektórych bardzo kłopotliwe. O ile wcześniej byli spokojni poprzez fakt, że napotkali na jakąś trudność w realizacji zadania, którą tłumaczyli brak postępów, to teraz muszą wprost zadeklarować czy podejmowali w ogóle jakiekolwiek próby pokonania tej trudności.
Wbrew pozorom, nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko bowiem zależy od tego, czy dany cel, czy też zadanie są tymi, z którymi identyfikuje się klient i faktycznie chce je zrealizować. Czasami kluczem do odkrycia problemu jest zrozumienie, że są one narzucone przez kogoś innego i tak naprawdę klient zupełnie nie ma ochoty się nimi zajmować.
Bywa również i tak, że dane zadanie lub cel są tym czego faktycznie pragnie klient. Niemniej jednak na jego drodze pojawiło się wcześniej jakieś duże niepowodzenie, które odebrało mu siły do dalszego działania. Klient nie ma wiary w to, że da sobie radę poradzić z kolejnymi stojącymi przed nim wyzwaniami. W takiej sytuacji, staram się zmienić optykę patrzenia klienta na problem i pytam „A co dobrego dzieje się w tej sprawie?” Pytam o to, bo bez względu na to jak beznadziejna jest sytuacja, zawsze istnieje coś, co działa dobrze.
Czasami też opowiadam znalezioną gdzieś, kiedyś w internecie historię dziesięcioletniego chłopca, który postanowił trenować judo, mimo, że stracił lewą rękę w wypadku samochodowym.
Chłopiec rozpoczął treningi pod okiem starego Japońskiego mistrza judo. Uczeń robił szybkie postępy i bardzo się przykładał, więc trudno mu było zrozumieć dlaczego po trzech miesiącach treningów jego mistrz nauczył go tylko jednego chwytu.
„Sensei,” chłopiec w końcu postanowił spytać, „Czy nie powinienem uczyć się innych chwytów i ruchów?”
„To jest jedyny ruch jaki znasz, ale to jest również jedyny ruch jaki będziesz potrzebował znać” odpowiedział sensei.
Nie rozumiejąc za bardzo o co chodzi, jednak wierząc w swojego mistrza, chłopiec kontynuował treningi.
Parę miesięcy później, sensei wziął swojego ucznia na turniej. Zaskakując samego siebie, chłopak bez problemu wygrał pierwsze dwa mecze. Trzeci mecz okazał się o wiele trudniejszy, ale po jakimś czasie jego przeciwnik zrobił się niecierpliwy i zaatakował, chłopak niezwykle sprawnie wykonał swój wyćwiczony chwyt i wygrał mecz. Wciąż zdziwiony swoimi wynikami, młody adept judo awansował do finału.
Tym razem jego przeciwnik był większy, silniejszy i bardziej doświadczony. Przez chwilę chłopiec wydawał się nie mieć żadnych szans. Obawiając się, że judoce może stać się krzywda, sędzia poprosił o przerwę. Miał zamiar przerwać spotkanie ale sensei interweniował.
„Nie,” naciskał sensei, „Pozwól mu kontynuować.”
Zaraz po tym jak mecz został wznowiony, przeciwnik popełnił krytyczny błąd: opuścił swoją gardę. W mgnieniu oka, chłopiec użył swojego chwytu by go przygwoździć. Chłopak wygrał mecz i cały turniej. Zdobył mistrzostwo.
W drodze do domu, chłopiec i sensei omówili każdy ruch, w każdym meczu, w którym chłopak brał udział. Judoka zdobył się na odwagę aby zapytać o to co go męczyło.
„Sensei, jak to się stało, że wygrałem cały turniej tylko jednym ruchem?”
„Wygrałeś z dwóch powodów,” odpowiedział sensei. „Po pierwsze opanowałeś do perfekcji jeden z najtrudniejszych rzutów w całym judo. Po drugie, jedyną obroną przed tym ruchem jest chwyt za lewą rękę.”
Największa słabość chłopca, stała się jego największym atutem.