Mam taki zwyczaj, że kiedy odwiedzam jakąś nową dzielnicę miasta, o ile pozwalają na to warunki, lubię chodzić środkiem ulicy. Będąc po środku, z takiej samej perspektywy obserwuję obie jej strony. Kiedy bym szedł po jednej z nich dobrze widziałbym przeciwległą stronę, a tą po której idę widziałbym w zawężonej perspektywie. Mówiąc inaczej, pewnie bym nie dostrzegł na niej wszystkiego.
Ulica, to pikuś jeżeli zestawimy ją z wielowątkowym i skomplikowanym życiem. Zasada jednak jest ta sama. Trzymając się jednej strony widzimy dobrze tą przeciwległą, a obraz swojej mamy nieco wypaczony. Działa ona zarówno w aspekcie życia prywatnego, jak i ścieżki zawodowej.
Dwa obozy – jak dwie strony ulicy
Jakże często, kiedy ktoś mówi o czymś co mu pomogło lub działa w jego życiu natychmiast pojawiają się w opozycji głosy lepiej wiedzących. Bezbłędnie miażdżą czyjeś podejście twierdząc, że nie ma ono naukowych podstaw lub dowodów. Ewentualnie pojawiają się zarzuty, że to bezdusznie mechaniczne i nie oświecone – zabija prawdziwe ja, pozabawia intuicji a równie często jest co najmniej moralnie wątpliwe.
W naszym świecie często popadamy w sztywny dualizm. To co z duchowości, czucia, intuicji i ezoteryczności staje często w opozycji wobec tego co racjonalne, matematyczne i naukowe. Jedni wymachują zestawem badań, danych i opisanych naukowo dowodów. Drudzy podnoszą argument czucia, siły wyższej i duchowego przebudzenia.
Czasami się zastanawiam skąd to zacietrzewienie, skąd potrzeba kontry. Czemu wychodzimy od tego, że jak to nie po naszej myśli, to z pewnością niewłaściwe. Czemu nie przyjdzie nam pomysł, żeby zacząć od stwierdzenia „to ciekawe, powiedz o tym coś więcej”.
Sądzę, że przyczyny są dwie. Pierwsza, boimy się nieznanego/obcego i czym ten strach większy, tym większa nasza potrzeba zwalczania. Druga przyczyna to taka, że jesteśmy świadomi tego innego podejścia, ale z jakiś względów za wszelką cenę próbujemy przed nim uciekać.
Nierzadko, Ci którzy nie radzą sobie z wymaganiami i twardymi regułami realnego świata uciekają w duchowość, religijność i różnego rodzaju mistyczne obrządki. Ci którzy boją się doświadczać uczuć i emocji lub lękają się tego co znajdą wewnątrz siebie chronią sią za murem naukowego zdystansowania i matematycznej obiektywności.
Krzywe zwierciadła – zakłamana rzeczywistość
Ci zagonieni w życiu i pochłonięci na 120% swoją karierą, niejednokrotnie uciekają przed samotnością.
Ci perfekcyjni, niekoniecznie chcą być najlepsi. Pod swoją nadmierną hiperpoprawnością starają się ukryć poczucie swojej niedoskonałości.
Ci rozmodleni i codziennie biegający do kościoła często nie mają czasu zająć się rozpadająca rodziną i więdnącymi relacjami z innymi.
Rozmedytowani i niemal unoszący się w swoim oświeceniu nad jogowymi matami często liczą na magiczne rozwiązania życiowych wyzwań i uniknięcie niewygodnych zobowiązań.
Ci nieustannie uczestniczący w nowych rozwojowych szkoleniach i pochłaniający nowe poradniki, bywają tak zagonieni w poszukiwaniu cudownych rozwiązań i tricków, że brakuje im czasu na pracę u podstaw i wdrożenie w życie pozyskanej wiedzy.
Takie są właśnie efekty chodzenia po jednej stronie życiowej ulicy. U innych widzimy wszystkie niekonsekwencje i nieidealności, a swoje życie widzimy w krzywych, a w zasadzie przypudrowanych zwierciadłach. Dzięki temu, unikamy złego samopoczucia i tego co niewygodne.
Wyjdź na środek życiowej ulicy – bądź jak yin i yang
Właśnie z tego powodu zachęcam do przekraczania życiowych krawężników i zaglądania z ciekawością na drugą stronę. Doświadczania, eksperymentowania, krytycznego myślenia i zarazem troski o otwartość swojej głowy na inne poglądy i spojrzenia.
Warto być jak symbol yin-yang i mieć świadomość, że każda strona zawiera jakiś element tego co opozycyjne (czarne w białym i białe w czarnym). Najważniejsze jednak przesłanie jakie z niego biorę, to to, że pełnia jest wtedy kiedy nie jesteś jednostonny/jednostronna. Kiedy masz w sobie obie strony i tworzysz swoje życie dążąc do balansu między nimi.
Pamiętajmy, że życie mamy tylko jedno i nie będzie już z niego powtórki. Miejmy więc odwagę kształtowania go tak jak czujemy. Czerpmy z wielu źródeł i wybierajmy z nich to co z nami wspólne. Stańmy się oryginalną mieszanką idei, poglądów i działań. Miejmy odwagę łamania zasad, przekonań i przekraczania granic między kulturami. Jeżeli tylko nie krzywdzimy innych mamy pełne prawo do ekspresji siebie i swojej autentyczności.